dawid cyprian kot
bro, r u alright
beachtown
panko
pod białym niebem strumień przezroczysty
morwa się klei do pięty spadając za szkołą
tupiesz klasykiem ustalonym rytmem
uda w morskiej wodzie chwila przed...
założę się, że nie.
przykryjemy się wspólnie solą
kruszywem
będzie kot nie
czy to celowe, że nie ma sensu?
bo w sumie to ja nie wiem sam czy już wybite szyby i można panierować
wielką erekcją
na pewno miał ale uszło balonem
oh balon...balonie, sojuszniku na talonie
jesteś autystyczny?
uśmiech, dobra sprawa
serdecznie zginiemy
albo zginę bo od siebie do świata
ręce unoszę i trzymam się mocno flagi
wiesz o czym mówię
wychodziliśmy za późno, po dwunastej żeby iść jeszcze do Tamary
i jeszcze i jeszcze
wyładowałem pre..prega... coś tam
nie uśmiecha i nie... pozostawiam słowa
wybiorą w końcu premierkę? bez hakowania? dawno zapomniałem
obsługi
słowa
przy brzegu stopy w wodzie, położyć ciało
mokre
poturlać