szeregówka

chyba nie wiem nie mogę
kolejna z rzeczy spojrzeń pewna
odpowiedź nikła już rzec rzeź usta szybko
chyba
z gęstwin znanych juz tobie zranionych uczuć spadek
gdzie ułuda pręży spierzchnięte teraz usta
że znasz zalążek historii kolejnej teraz
nie wiem
rozdroża moich wypowiedzi prowadzą pewien próg nad
progi znów widzisz pod górkę
nie chce nie łyka odpowiedzi
gometryczy zakres
min i obowiązków

nie mogę

przecież ma ładny uśmiech zaradny pod arkadami stoi
zawoja walec
pod ręce kolejnych krzeseł tańczysz jeszcze chwilę
obróć zobaczmy uśmiech
skąd twe oczy zrodzone




i tak w kółko






nie ma kaftanów
granty spadając granatem nocy granatów
szyba nie pękła tym razem od decybeli
a jej oczy nie domagają się niczego
on już nie wróci
choć falstarty
rezygnacją ze stanem wypowiedzenia - myśli
czuje

frapuje się na każdą możliwą okazję
drgnij jeszcze raz żeby czuć odpływ
jego delty dotyk dopełnień
szybkie leżenia
i białe wyżyny
pierwszych słów elektronicznego
bez tabletek

krosna pełne bólu
oszuści z białymi zębami
gniecie mnie moja naiwność

wizerunek mylącego się człowieka
pęka od skojarzeń
mimo wrażeń
zawsze słucha

odprawa










gdybyś już się odzywać 
przestał wypowiadać wrażeń
jak zamknięty mechanizm
oparty na zwykłym już dalej
przypominać i wyrywać
znaczenie na przekór własnej 
nie dotkniętej wcześniej kataklizmem
masce społecznej i wyrażeń
znów oponent
groźny i niewierny
sztywna twarz twa
jak pomruk jesiennej nocy
która odpowiada znów
błyskiem oka
na zewnątrz siebie i
wrażeń znowu spad
jedna skała lodowa
spada
odpycha fale swoim ciężarem

Archiwum bloga