minione słonie a lata kroczą swobodnie

bez kolejek
kredensy z trwałego drewna
dywan dość stary
wspomnienia wycieczek
literalne podróże palcem
szczupłe ciała
sowy
odczucia potrzeb fraktalnych
myśli składające się z utopijnej asertywności
zielone herbaty, dużo zieleni
odkrywanie pól niedostępnych
łagodne unoszenia
i życzliwość wynikająca z usposobienia
samokrytyka zachęcająca
obserwacja
a nie jakaś stagnacja
racja?

overground



















wróciwszy w ulice, kostki i inne kamyczki
pełne różyczek krosno i widać ludzi
po założycielsku
wyjdą ładne noski, włosy kłosy na
przykładach pola pełne
nie łatwo iść bo boli, razi
wadzi może czasem
ale to już kwestii spornych nóż
więcej czasu i do łóżka stróż
pilnować własny kurz

wrzosowiska








nieprzepartym tchem wiąże o poszukiwanie
nieprzejęte prze liny nużąc zobowiązania i
rozsadza cegłę brunatnej eksploracji mu
bo siedzi jednym jonem płomienia lasu i skały
rumianym słońcem klaszcze, rozdarli tu
krocząc ochoczo po zboczach łudzącej siły
co by tylko nie robić, bo męczy


Archiwum bloga