nie ma kaftanów
granty spadając granatem nocy granatów
szyba nie pękła tym razem od decybeli
a jej oczy nie domagają się niczego
on już nie wróci
choć falstarty
rezygnacją ze stanem wypowiedzenia - myśli
czuje
frapuje się na każdą możliwą okazję
drgnij jeszcze raz żeby czuć odpływ
jego delty dotyk dopełnień
szybkie leżenia
i białe wyżyny
pierwszych słów elektronicznego
bez tabletek
krosna pełne bólu
oszuści z białymi zębami
gniecie mnie moja naiwność
wizerunek mylącego się człowieka
pęka od skojarzeń
mimo wrażeń
zawsze słucha