dwieście

już późno już idziesz
strach obleciał kamienice
trzeba mieć oczy jak kamer ronda dwa
na szlak toczę się ja mój stan
pierwszoosobowi grają ja dziś
w rocznicy odpalam pewny stanów kiść
zbliża się odwilża mać
znów cypriana szukać
w lasy pełne krzaków jebutny walizką
po twarzy ci da w dziewięć kropek
źle ciało reaguje nie tak stali mocny
w woli postanowienia w roli swoje niewoli
tak to chyba cie szuka
buka
bezosobowym

przeszłości nie wracania
bo szkoda badania na nowo
swego umysłu lekkiego przemysłu
handlowego swoimi motylami
durno brzusznymi
tak tak ja rak
albo może waga eklektycznie i lirycznie
z gównem z łączyć
skanować
lustra całować
obracać toczy i stan toczyć i stan
moje słowa
moje myśli
zrobię przerwy znak na pokój swój irak lubieżnym łóżkiem pęknięty,być

Brak komentarzy:

Archiwum bloga