przepasane przez dwa boiska

























































































krzyczałem i rozbierałem się klaskając równocześnie
biegałem, tarzałem się, a także dobierałem się do losu
rysowaliśmy wspólnie wczasy, równe wygibasy obarczone
najkańciastą z możliwych porcji eksploracji

rydwany takie ze dwa
troche czornej od wulkanu ziemi
pięknej parzystej jesieni
gdzie boże wszystko się mieni
albo też zmieni?

Brak komentarzy:

Archiwum bloga