nieustannie

wywar
unosi się
czuć, nie trzeba mówić
nie rozłożę w otwarty sposób dłoni - powatrzam codziennie
a i tak na palcach liczę
gromadę elementów wzbudzających
każdy popęd chamujący
kolejny dzień przeczący
założenie, takie długodystansowe rzec można
tak i tu o to się kruszy, rozbija - można precyzyjniej

nie chcę czuć ruchu
co jeśli znowu stanie w drzwiach
niedaleko w końcu
i powie że chce jeszcze raz
i jeszcze
i potem domieszkę perfum zostawi
nieśwaidomie
upuści tak we framudze

gnuśny ten pył sam w sobie
to jest w połowie
tak jak wypuszczasz dym a on wraca
do płuc


Brak komentarzy:

Archiwum bloga