m. Anna Maria Marylska
nie będzie wanny
brudy do prania
wysłałem już badania
zaczekaj już idziemy
odpalasz dżordża w pozycji
pół leżącej albo w ogóle już leżysz
nie pytam się nikogo - bo nie wierzysz
gratulacje pełna chata zgromadzona
wokół jedno arytmicznego źródła
które tu, już tutaj, wyschło
skarabeuszu złoty wejdź w korę
pokaż choć trochę ukojenia
żeby te leżenia nie miały podstaw
wyrzuć z siebie to dziwne poczucie
jestem tu z tobą albo jeszcze bardziej się obrócisz
piany nie było
nieprzypadkowy stan gdzie ciała już nie ma
z wielu aspektów wyłaniająca się konkluzja
szczere pole, ciemność
to jak widzisz?
czuję drewno pod głową i turkus
wbija w me oczy a podmuchy wiatru osaczają
dziękuję za to, że znaliśmy...
różnorodność flory otula kontur tego ciała
wszystko obwisło
płynę
gdzie spędziłeś ten czas
jak ustawiłeś ten pas
skąd doprowadziłeś ten kwas
to nie są historie
wybijasz mi zęby
to nie prysznic
szukasz w szufladzie ze sztućcami
to nie most żelazny, który znów blady turkus
odznacza
wpatrzony w wodę
faluję
jezioro łabędzie
z wody smukłe i łuki newtona
w oczach się
m i e n i ą
(wulgaryzm) znów się zaczyna?
sprzed laty stawiana zasada
tudzież z braku chęci - stagnacja, paralizująca
łakniesz i strąca
dziób swego i dłoń ego
myślę, że przedwczesnego
szybkie cięcie (wulgaryzm)
przewijanie pierzem schowanym w materiale
szybki wylot
aż drży
gryząc z przeciwieństwa i tak wiesz co zrobię
słucham uważnie
chwała ciszy
ubrałem się i tynk już odpadł - leży
jednak biel farby zostaje na plecach
winszując trochę wody z twego źródła
tylko leniwa antylopa zasięgnie
nie ma stanu żeby nazwać, chyba ze chcesz pwn
na stancję zaprosić
antologii w M i T50 - szukać nie będę
dźwięki odchodzą
chłód ciarek
ramię i pierś
aż głupio się przyznać
ale wierzyłem
dzieńdobry
drugi
przespałem dużo czasu widząc jedynie krąg, albo kulę zwykłych złudzeń
brzytwa była
graniastosłup własnego tworzywa u wierzchołka okazał się być pozorem
pustostan, odpadający tynk, obawa przed pięścią - pozór, jeden wielki pozór
vesparłem się, chciałbym przed siebie
brakuje sił, rozpada się, lament zgrzytów i prostych chwytów taniego łachuderstwa
gry planszowe przy zwiewnej kawie (w lokalu)
uśmiecha się siatkówką
grzebie w torebce ale nie widać czy coś wyciągnie
jeszcze raz mela
grubiańskie te metody
osiąg
pastwi
meto
krypt
między brzegami


Delikatny szum szlafroku
nie dający się usłyszeć
rozkrążył źrenice i dowiódł
wyjawi
Niewątpliwie jasno padająca smuga
przez szyi twej kresów szlak
jeszcze nie dąży
Ostrzegam i łapie się na tym
przypadku nadal niewyjaśnionym
Jawisz się ostro
przerwy od dni gnije honor
Mówisz mi wszystko
jaskinia nadal pusta
modelka: Martyna Włodarczyk
bez tytułu restart
jednak jest blisko
w którą stronę odmierzasz?
gdzie się sprzeniewierzasz?
grubym konturem
naznaczam cię
i koloruje
postanowienia - zmiłuj się, nas, nami
rozgrzebywania - krytypuj nad...
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Archiwum bloga
-
►
15
(13)
- ► października (2)
-
►
13
(28)
- ► października (5)
-
►
12
(33)
- ► października (4)
-
►
11
(47)
- ► października (4)
-
►
10
(205)
- ► października (4)