jeg/o krzyki , wolne!

przedmowa

elewacja ci się podniosła, nie wiele wniosła
podła pułapek pełna, miejscem ma mierzyć
zło
Ci bracie, dać miałem prawdy lecz sumienie
prawd nie pozwala, to pospolite ruszenie
zaróżowienie na twarzy, malował stodołę swoje
wsi pełne muzyków ma, ja się czuję
a kim to wracam, do siebie sam ja?

akt niepierwszy

akumulator spadł z pierwszego piętra, wzrok spowity
układziony na kaloryferze sercem złożone, jajko
głupoty miażdżące mnie w codzienności powtórek telewizji
azylu jak i ty szukam tylko w odrobinie spokoju

ja chcę żyć i tworzyć, ludzi moich kochanych nie zawodzić,hej!
pełnia, księżyc znów przyjechał na obiad, zgubić treści sens

więc wracam wracam wracam przyjacielu do romantycznej, rówagi/stanu
przewagi lekko grany, przełknięty, wyśmiany i głupio wsadzony w pewien słaby dość kontekst

puent szukasz?

ukraść ci coś chcą, wziąć zabrać
i przetrawić dla siebie
ktoś mówi łatwo wykrzyczał
i spadam i wracam
choć dużo dni spędzonych dni dużo
było bać mi myśleć
niechcący powiedziawszy
zrzuceni znów w pędzący
biegnący czas





Brak komentarzy:

Archiwum bloga