w dwudziesty pierwszy wieka wkracza

coraz bardziej się krochmali
i wydaję się że do stali bliżej
jednak sprawa się złuszcza
a tu chleb trzeba wyłuszczać
mam na imię dawid
gdzieś się spotyka
ze sobą trzon lasu widok żyda utwierdza
przebijać łamać i zza szyby machać
puki czas twój
i chrobrego się boi
nie ma drugiej
i nie ma też drugiego
wydając wszelkie oznaki
utopiłem się szybko

wystawiam szeroko oczęta swe niepewne
grymasząc puszczą sowitą
policzki wyżej unosząc

to tu jestem

Brak komentarzy:

Archiwum bloga