zawinięty bo późno

wybrzeżem jesiennym tęten krok wybiera
kilka domów w zachodzie ale nietutejszych
jakiś sklep hopperowski się przewija, arabka idzie
śle swój rzut włosem pierzystym
obcość stanów zjednocznych pustkę zamkniętego osiedla wybiera
mija młodych i się zaprzyjaźnia
wymieniają zgrabne zdania 
blond łania się zapala
podchodzi arab skuszony pomysłem kradzieży
chcę rzucić butelką ale nie wierzy
że przecież grawitacja akurat ten moment wyłącza
nowoczesne centra przestrzeni miejskich łuskają gałki
system pasów, świateł i młodych ludzi kolejnych
przechodzą korytalnym muzeum, zatrzymuję się 
zielone ciastko i jej galaretka porząda
dzięki temu odzyskałem buty
chciałem wyjść ale myśl - kocha człowieka edenu -
postawiła mnie przed egzaminem czy potrafisz wybrać
stopę, która ruszy w daną stronę?

Brak komentarzy:

Archiwum bloga