nie będzie wanny

brudy do prania
wysłałem już badania 
zaczekaj już idziemy
odpalasz dżordża w pozycji
pół leżącej albo w ogóle już leżysz
nie pytam się nikogo - bo nie wierzysz
gratulacje pełna chata zgromadzona
wokół jedno arytmicznego źródła
które tu, już tutaj, wyschło
skarabeuszu złoty wejdź w korę
pokaż choć trochę ukojenia
żeby te leżenia nie miały podstaw
wyrzuć z siebie to dziwne poczucie
jestem tu z tobą albo jeszcze bardziej się obrócisz
piany nie było 

nieprzypadkowy stan gdzie ciała już nie ma

z wielu aspektów wyłaniająca się konkluzja
szczere pole, ciemność
to jak widzisz?

czuję drewno pod głową i turkus
wbija w me oczy a podmuchy wiatru osaczają
dziękuję za to, że znaliśmy...
różnorodność flory otula kontur tego ciała
wszystko obwisło


płynę

gdzie spędziłeś ten czas
jak ustawiłeś ten pas
skąd doprowadziłeś ten kwas

to nie są historie
wybijasz mi zęby
to nie prysznic
szukasz w szufladzie ze sztućcami
to nie most żelazny, który znów blady turkus
odznacza

wpatrzony w wodę
faluję

jezioro łabędzie


z wody smukłe i łuki newtona
        w oczach się
     m  i  e  n  i  ą

(wulgaryzm) znów się zaczyna?

 sprzed laty stawiana zasada
tudzież z braku chęci - stagnacja, paralizująca
łakniesz i strąca

dziób swego i dłoń ego
myślę, że przedwczesnego 
szybkie cięcie (wulgaryzm)
przewijanie pierzem schowanym w materiale
szybki wylot
aż drży


gryząc z przeciwieństwa i tak wiesz co zrobię
słucham uważnie

chwała ciszy








ubrałem się i tynk już odpadł - leży
jednak biel farby zostaje na plecach
winszując trochę wody z twego źródła
tylko leniwa antylopa zasięgnie 

nie ma stanu żeby nazwać, chyba ze chcesz pwn 
na stancję zaprosić 
antologii w M i T50 - szukać nie będę

dźwięki odchodzą
chłód ciarek
ramię i pierś

aż głupio się przyznać
ale wierzyłem

 

 

 

dzieńdobry

zostałem górnikiem
drugi
przespałem dużo czasu widząc jedynie krąg, albo kulę zwykłych złudzeń

brzytwa była
graniastosłup własnego tworzywa u wierzchołka okazał się być pozorem

pustostan, odpadający tynk, obawa przed pięścią - pozór, jeden wielki pozór

vesparłem się, chciałbym przed siebie
brakuje sił, rozpada się, lament zgrzytów i prostych chwytów taniego łachuderstwa

gry planszowe przy zwiewnej kawie (w lokalu)
  uśmiecha się siatkówką
grzebie w torebce ale nie widać czy coś wyciągnie 

jeszcze raz mela wielka, albo charka siarczystych wymazów w chodnik dalej się patrzy

grubiańskie te metody
osiąg
pastwi
meto
krypt



 

między brzegami
















                                                                                         


 

Delikatny szum szlafroku
nie dający się usłyszeć
rozkrążył źrenice i dowiódł

wyjawi

Niewątpliwie jasno padająca smuga
przez szyi twej kresów szlak

jeszcze nie dąży

Ostrzegam i łapie się na tym
przypadku nadal niewyjaśnionym

Jawisz się ostro
przerwy od dni gnije honor

Mówisz mi wszystko
jaskinia nadal pusta





modelka: Martyna Włodarczyk


bez tytułu restart



jednak jest blisko
w którą stronę odmierzasz?
gdzie się sprzeniewierzasz?

grubym konturem
naznaczam cię
i koloruje

postanowienia - zmiłuj się, nas, nami
rozgrzebywania - krytypuj nad...

zgubiłem książki, zacząłem kuracje odwykową w zeszłą niedzielę.  rozstaliśmy się już z kilka lat temu. tylko że dalej pamiętam.

mogę teraz ja coś puścić














rozjaśnia się, byle już do punktu podstawy
rysujesz obojętności dwa grille 
sądziłem, że się znamy i nie sądziłem nigdy ciebie 
w naszej relacji
nakręca się i nakręca 
styl przewlekle chowający
gratis z torby 
a ty nie umiesz go przyjąć

tknij go/ją 
a rozpruje Ci debet

rozjaśnia się, tkwi w rytmie twego pulsu
rozwarcie trzysta procent
chętnie stać by pewnie
z każdą siódemką w szczęce
i rozwydrzonym tonem
tupnąć 

nazywasz się uśmiechem?
a fekalia ci spływają

gratisem w tym przypadku, był
dla Ciebie zdobiony orszak 
 w którym bose stopy to podstawa
wychodzi na jaw  

w trzynastym, a to z grudnia, więc teraz









wyczułem i zrozumiałem
dekret działania
wysoka fala

to będą powroty do korzeni
takie poztywne wibracje
żylaste wychlaszcze oby

powłoka ogoniasta uderzy waranem
schły pędy
i wyrosły na nowo oklaskiem
 

Archiwum bloga