apostrof






komunikat o otwarciu mostu zwodzonego
gdzie ktoś dalej na środku stoi
to będzie ciekawy wybór

parawanik na dobro
osłania ale kontur widać
idę dumnie bo mogę

w faktyczności unieść się półkę wyżej
bezcelowość wiecznego unoszenia swoich myśli
wieczna potrzeba unoszenia siebie ponad

zgrabnie ułożone w praktyczną metodę
no i już prawie na mecie stoję
ale nie chce przekraczać tego miejsca

było tu dobrze
ta myśl była piękna
budowała mnie

nieustannie

wywar
unosi się
czuć, nie trzeba mówić
nie rozłożę w otwarty sposób dłoni - powatrzam codziennie
a i tak na palcach liczę
gromadę elementów wzbudzających
każdy popęd chamujący
kolejny dzień przeczący
założenie, takie długodystansowe rzec można
tak i tu o to się kruszy, rozbija - można precyzyjniej

nie chcę czuć ruchu
co jeśli znowu stanie w drzwiach
niedaleko w końcu
i powie że chce jeszcze raz
i jeszcze
i potem domieszkę perfum zostawi
nieśwaidomie
upuści tak we framudze

gnuśny ten pył sam w sobie
to jest w połowie
tak jak wypuszczasz dym a on wraca
do płuc


czas oczekiwania


płachta wstydu ciepłogorzkiego
konturu, że jest
tylko poczekalnią uratuje
nie zaangażowanie, zawieś to
hydrałlika nie wyciąga
obojętne mi to i tak
skruszył jeszcze żeby było
umilając tą ułudę - tu najszybciej
dojechać

jest wiosna
klasztor i wiatr
na ołtarzu znów 
ciało pocięte

nie zostawiłem podpisu
pod zaświadczeniem, że się nie zgadzam
nie zostało dodane do porozumienia,
że jak chcę to mogę

dlaczego te słowa?

łkanie

co przywraca w pamięć
samo się zabija
cała ta gęba dobita
i pojemna
i pożąda
gniazdo uwikłane gdzieś
syndrom jedynaka
gniewny marsz 
przebiegł znów tą myślą
zaplata

chorobliwa zazdrość
nieporządany efekt
rychła skromność
i po co ten efekt?
zasymilowana ziemia
pół tonu gruzu
spada

nie czuję się zdrowo
czuję moc sprawczą
moralność zabrania
bardzo chcę i jednocześnie
nie chcę
to wybór należy


widzę kanał
brudy kolorytu ciemnego brązu
pobite i przeorane
zniszczone niedopalone
brudne i wycieńczone
potłuczone wywalone
całkiem przez wspomnień wał
wygniecione








rozebrałem się

dla dobra czy spokoju, ominiesz prawdę by nie zniszczyć
nie mówiąc, chcąc zasłaniać

i dlaczego tak nazywam
że górnolotnie, nie da się inaczej
bo jak to jest nieoczekiwanie
patrzysz i topisz nie jeden lodowiec
bo nie da się inaczej

czasem nóż tak dzierżyć i kawał mięsa odciąć, albo choć naciąć

jedna strona determinuje działanie 
chęć zobaczenia terminala 
dużo rzeczy to pozwala
przykład: wywieźć za brzeg

druga zaś dobija się mądrością dalajlamy
jakąś niepohamowaną walką gdzie widzisz, że to jednostronie działa
że to tylko ułuda myśli się skrada
i utyka znów rzeczywistość

chcę mówić ale ważę

przesadny harpun przebił
objętny kwas strzelił
społeczeństwo wymaga trzewi

wzruszaj dalej ramionami
pchaj to do przodu

rzuchwa pękła


Przekroczenie


Powiedział, że większość rzeczy, sytuacji i wniosków zależy tylko od ciebie. 

jest








wiatr w oczy
dotyka lini twej dłoni
jestem tu
wybacz ale nie chce chwili
zrozumiałem
wystawiłem
ilość mnogości
wątpliwości
decyzja raz
nie można się poskładać
chce leżeć
cieszyć się trzeba
wierzba ostrzega
śmieć się rozkłada
jest towarzysz devendra
myśli pełna głebia
chyba dziwny nerw
pod brzuch się skrada
i żołądku ścianki
rozsadza 

urazówka










neonów pełna
ścieżka

gród polski
obdarty z mebelków

przyjechały ambulansem
archanioły

unoszą
w ekstremach


koło czwartej
zaczynam zasypiać

skonsumowawszy blizny smak
udaję się na plac bieńczycki
- po warzywa


odbiły się wszystkie cząstki
od siebie

nie chcąc wrócić
na miejsce

grunt przyciąga
nigdzie się nie wybiera

tylko opór 
klepie 
- po plecach

zjednoczyłem się w etapie




Terapia

   

była niepewność, to znaczy ona jest
wracam i polecam sposób terapeutyczny na wszelkie problemy
natury egzystencjalnej

Folia malarska na galęziach, październik 2013, Las Wolski, Kraków.


Archiwum bloga